Fiku miku w powiaciku (część I)
Wydawało się, że na pewnej opisywanej od lat w internecie nieruchomości z miasteczka M., w powiecie G. ;-) zrobiono idiotyczny lokalny reprywatyzacyjny wałek. Jednak organy nadzoru (aż do najwyższego szczebla) uparły się aby udowodnić , że to nie żaden wałek, ale efekt obowiązujących w instytucjach państwowych procedur, których egzekwowania pilnują organy nadzoru.
Co prawda nieco dziwne wydaje się to, że procedury, za których egzekwowanie są odpowiedzialne organy nadzoru, mogą nakazywać ostentacyjne równanie do jakiejś wadliwej dokumentacji opiewającej na niewykonaną nacjonalizację kilkadziesiąt lat po jej wystawieniu. I to jeszcze w sposób nie dający nawet możliwości obrony interesu prawnego siedzącym na nieruchomości, następcom prawnym (rzeczywistych) przedwojennych właścicieli, cokolwiek zdezorientowanych działaniami instytucji państwowych.
Skoro jednak o istnieniu tych rzekomych procedur de facto poświadczały swoimi działaniami nawet kancelarie czterech kolejnych premierów, kolejne ekipy z kilku podległych im ministerstw, SN, NSA i KRS, to doprawdy niegrzecznie byłoby przynajmniej nie sprawdzić czy naprawdę nie żartują i owe procedury rzeczywiście istnieją i mają zastosowanie także do innych nieruchomości.
Tak więc:
1. Na podstronie pierwszej (link) sprawdzamy czy nie udzielanie informacji o nacjonalizacji/reprywatyzacji w Milanówku rzeczywiście jest normą wynikającą z narzucanej przez organy nadzoru interpretacji prawa
2. Na podstronach drugiej (link), trzeciej (link), czwartej (link) i piątej (link) sprawdzamy (na przykładzie czterech nieruchomości/grup nieruchomości) czy rzeczywiście wyszczególnione poniżej działania lokalnych instytucji są normą w sytuacji istnienia sprzecznych ze sobą praw własności do terenu i wynikającą z narzucanej przez organy kontroli interpretacji prawa. W tym:
a) nie korzystanie z JAWNEGO postępowania cywilnego z udziałem wszystkich stron mających interes prawny w rozstrzygnięciu jako sposobu ustalenia rzeczywistego stanu prawnego nieruchomości (jak również nie udzielanie informacji, które umożliwiłyby zainicjowanie takiego postępowania cywilnego przez stronę mająca interes prawny)
b) arbitralny wybór stanu prawnego nieruchomości, który w opinii instytucji państwowej wydaje się stosowny na potrzeby prowadzenia postępowania, bez ujawnienia podstaw takiego wyboru (czyli bez dania możliwości obrony interesu prawnego podmiotowi, którego interes prawny jest naruszony tym arbitralnym wyborem); przy czym wydaje się iż z reguły arbitralnie wybrany stan prawny nie wynika bynajmniej z zapisów rejestrów, dokumentacji ani innych okoliczności wynikających z rzeczywistego stanu faktycznego w okresie funkcjonowania Państwa Polskiego
Co prawda nieco dziwne wydaje się to, że procedury, za których egzekwowanie są odpowiedzialne organy nadzoru, mogą nakazywać ostentacyjne równanie do jakiejś wadliwej dokumentacji opiewającej na niewykonaną nacjonalizację kilkadziesiąt lat po jej wystawieniu. I to jeszcze w sposób nie dający nawet możliwości obrony interesu prawnego siedzącym na nieruchomości, następcom prawnym (rzeczywistych) przedwojennych właścicieli, cokolwiek zdezorientowanych działaniami instytucji państwowych.
Skoro jednak o istnieniu tych rzekomych procedur de facto poświadczały swoimi działaniami nawet kancelarie czterech kolejnych premierów, kolejne ekipy z kilku podległych im ministerstw, SN, NSA i KRS, to doprawdy niegrzecznie byłoby przynajmniej nie sprawdzić czy naprawdę nie żartują i owe procedury rzeczywiście istnieją i mają zastosowanie także do innych nieruchomości.
Tak więc:
1. Na podstronie pierwszej (link) sprawdzamy czy nie udzielanie informacji o nacjonalizacji/reprywatyzacji w Milanówku rzeczywiście jest normą wynikającą z narzucanej przez organy nadzoru interpretacji prawa
2. Na podstronach drugiej (link), trzeciej (link), czwartej (link) i piątej (link) sprawdzamy (na przykładzie czterech nieruchomości/grup nieruchomości) czy rzeczywiście wyszczególnione poniżej działania lokalnych instytucji są normą w sytuacji istnienia sprzecznych ze sobą praw własności do terenu i wynikającą z narzucanej przez organy kontroli interpretacji prawa. W tym:
a) nie korzystanie z JAWNEGO postępowania cywilnego z udziałem wszystkich stron mających interes prawny w rozstrzygnięciu jako sposobu ustalenia rzeczywistego stanu prawnego nieruchomości (jak również nie udzielanie informacji, które umożliwiłyby zainicjowanie takiego postępowania cywilnego przez stronę mająca interes prawny)
b) arbitralny wybór stanu prawnego nieruchomości, który w opinii instytucji państwowej wydaje się stosowny na potrzeby prowadzenia postępowania, bez ujawnienia podstaw takiego wyboru (czyli bez dania możliwości obrony interesu prawnego podmiotowi, którego interes prawny jest naruszony tym arbitralnym wyborem); przy czym wydaje się iż z reguły arbitralnie wybrany stan prawny nie wynika bynajmniej z zapisów rejestrów, dokumentacji ani innych okoliczności wynikających z rzeczywistego stanu faktycznego w okresie funkcjonowania Państwa Polskiego
Na zakończenie pragniemy nadmienić, że mimo hmm... oszałamiających wyników bynajmniej nie podejrzewamy, że na skutek złowrogiego spisku złowrogiego Lorda Vadera do spółki ze Żwirkiem i Muchomorkiem ;-) w instytucjach państwowych wprowadzono procedury współczesnego równania do tak śmieciowej dokumentacji nacjonalizacyjnej, że nawet PRL nie jej traktował poważnie. Do tego wykonując przy okazji reprywatyzację bez przejmowania się, że na nieruchomościach dalej siedzą następcy prawni (rzeczywistych) przedwojennych właścicieli. Natomiast spokojnie jesteśmy w stanie uwierzyć, że takie procedury mogły same się wprowadzić w wyniku skumulowanej w instytucjach państwowych niekompetencji, tumiwisizmu i spychologii stosowanej. |