II.2.3 - special bonus #3 czyli konflikty sąsiedzkie
Jednym z przejawów tego, że na nieruchomości mogła wystąpić kolizja dwóch porządków prawnych są hmm... konflikty sąsiedzkie/rodzinne pomiędzy współwłaścicielami nieruchomości lub właścicielami sąsiednich nieruchomości W naszej ocenie większość z tych konfliktów ma charakter pozorny, bo nie mają żadnych realnych merytorycznych podstaw.
Często gdy się takiemu konfliktowi bliżej przyjrzeć, to często można zauważyć , że odmienne stanowiska pozornie skonfliktowanych stron biorą się stąd, że jedna w tych stron czyta dokumenty i o nie opiera swoje postępowanie (a dokumenty z reguły odzwierciedlają porządek prawny wynikający z zasady ciągłości Państwa Polskiego na linii IIRP-PKWN/PRL-IIIRP), a druga wierzy .... urzędowym ekspertom, nawet jeśli na potwierdzenie tej "ekspertyzy" nie ma ani skrawka dokumentu (a jak pokazaliśmy w poprzednich postach lokalne instytucje wcale nie muszą czuć się związane porządkiem prawnym wynikającym z zasady ciągłości Państwa Polskiego i wystawianą w ty porządku prawnym dokumentacją ). Warto przy tym odnotować, że taki pozorny konflikt sąsiedzki/rodzinny zwykle pięknie zasłania tak oczywistą kwestię jak to w oparciu o co lokalne instytucje właściwie działają , czemu to coś nie pasuje do dokumentów
Teoretycznie konflikt pomiędzy sąsiadami, względnie członkami rodziny, wynikający z innego rozumienia sytuacji prawnej nieruchomości , powinien być wyjaśniony w pierwszym postępowaniu dotyczącym spornej nieruchomości prowadzonym przed dowolną instytucją (a już na pewno jeżeli sprawa byłaby prowadzona przed sądem). Tymczasem lokalne instytucje zamiast sprawę w jawny sposób wyjaśnić, swoimi działaniami niejako nakręcają konflikt, bowiem nie odnosząc się w żaden sposób do dokumentacji przedkładanej przez stronę lubującą się w dokumentach, rozstrzygają sprawę tak jakby dokumentacja nieruchomości odzwierciedlająca jej stan prawny była nieważna. A to z przyczyn, których do końca nie rozumiemy, często powoduje absurdalne oskarżanie się stron takiego pozornego konfliktu o korumpowanie urzędników, związki z mafią etc.
Tytułem ilustracji można podać kilka przykładów takiej sytuacji:
a) ul. Bociania (czyli najbardziej chyba wałkowany przez nas przypadek ), gdzie mamy do czynienia z:
Należy w tym miejscu z całą mocą podkreślić, że konflikt pomiędzy panem Sz. i panią T. jest prosty do zaadresowania. Wystarczy w jednym postępowaniu ujawnić z czego wynika przekonanie pani T. ,oraz lokalnych instytucji, o nieistnieniu ul. Bocianiej (bo z czego wynika przekonanie pana Sz. o jej istnieniu wszystkim wiadomo) i sprawę jawnie wyjaśnić. Jednak zamiast tego niechęć, nie tylko lokalnych instytucji, ale też ich organów nadzoru, do jawnego wyjaśnienia sprawy skutkuje nakręcaniem tego konfliktu. Co nawiasem mówiąc pięknie zasłania tak oczywistą kwestię jak to w oparciu o co właściwie działają lokalne instytucje i ich organy nadzoru i czemu to coś nie pasuje do dokumentów
b) Willa Chimera (czyli najbardziej znany konflikt sąsiedzki w Milanówku) gdzie mieliśmy do czynienia z:
Podobnie jak w poprzednim wypadku konflikt był prosty do zaadresowania. Wystarczyłoby w jednym postępowaniu ujawnić z czego wynika przekonanie pana B. , oraz lokalnych instytucji, o prawie do dysponowania nieruchomością bez wiedzy pana D. (bo z czego wynikało przekonanie pana D. o swoich prawach wiadomo) i sprawę jawnie wyjaśnić.
Jednak zamiast tego niechęć lokalnych instytucji do jawnego wyjaśnienia sprawy skutkowała nakręcaniem tego konfliktu . Do jawnego wyjaśnienia sprawy nie doprowadziło nawet zrobienie z Willi Chimera ogólnokrajowej sensacji kryminalnej. Nawiasem mówiąc sensacyjne doniesienia w kronikach kryminalnych pięknie zasłoniły tak oczywistą kwestię jak to w oparciu o co lokalne instytucje właściwie działają i czemu to coś nie pasowało do dokumentów pana D.
c) sąsiedztwo "zmartwychwstałych" nieboszczyków (czyli nieruchomość przy której sposób działania nie tylko lokalnych instytucji został najlepiej udokumentowany czyli ta, której poświęciliśmy kilka ostatnich postów: https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid02hRhyYKTPkRH2tvzgq6RpHv2UBJWKYWY6oBKtSCr1RcnofiHZXPdkin1ZPTjeQuXel ; https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid02jnmQPuHehHeYoyVciugybSkSSwVeCFhMPqhYwSguWpqy5vh1efC64fGAamZidhdTl ), gdzie mamy do czynienia z:
Ta sprawa jest o tyle interesująca, że strona X spostrzegłszy już dość dawno, że nie tylko strona Y , ale też szereg lokalnych instytucji hmm... żyje w innej rzeczywistości prawnej niż ta wynikająca ze znanych jej dokumentów zainicjowała celowo szereg postępowań (w tym sądowych) m. in celem jawnego wyjaśnienia sprawy.
W ten sposób hmm... kilka bimbalionów spraw przeprowadzonych w ciągu ostatnich kilkunastu lat różnym trybie i przed różnymi instytucjami pozwoliło udokumentować iż:
Tak więc aby nie przedłużać dalej postu możemy tylko dodać, że w ten sposób naszą publicznie dostępną bazę objawów kolizji dwóch porządków prawnych na nieruchomości możemy wzbogacić o hasło "konflikt sąsiedzki/rodzinny"
A także dodać jeszcze jeden „kamyczek" do materiału dowodowego wskazującego, iż kolizji dwóch porządków prawnych na nieruchomości instytucje IIIRP nie mają zwyczaju wyjaśniać w sposób jawny.
obrazek
źródło: https://commons.wikimedia.org/.../File:Boxing_in_Uruguay...
licencja: Creative Commons Attribution 2.0 Generic license.
Często gdy się takiemu konfliktowi bliżej przyjrzeć, to często można zauważyć , że odmienne stanowiska pozornie skonfliktowanych stron biorą się stąd, że jedna w tych stron czyta dokumenty i o nie opiera swoje postępowanie (a dokumenty z reguły odzwierciedlają porządek prawny wynikający z zasady ciągłości Państwa Polskiego na linii IIRP-PKWN/PRL-IIIRP), a druga wierzy .... urzędowym ekspertom, nawet jeśli na potwierdzenie tej "ekspertyzy" nie ma ani skrawka dokumentu (a jak pokazaliśmy w poprzednich postach lokalne instytucje wcale nie muszą czuć się związane porządkiem prawnym wynikającym z zasady ciągłości Państwa Polskiego i wystawianą w ty porządku prawnym dokumentacją ). Warto przy tym odnotować, że taki pozorny konflikt sąsiedzki/rodzinny zwykle pięknie zasłania tak oczywistą kwestię jak to w oparciu o co lokalne instytucje właściwie działają , czemu to coś nie pasuje do dokumentów
Teoretycznie konflikt pomiędzy sąsiadami, względnie członkami rodziny, wynikający z innego rozumienia sytuacji prawnej nieruchomości , powinien być wyjaśniony w pierwszym postępowaniu dotyczącym spornej nieruchomości prowadzonym przed dowolną instytucją (a już na pewno jeżeli sprawa byłaby prowadzona przed sądem). Tymczasem lokalne instytucje zamiast sprawę w jawny sposób wyjaśnić, swoimi działaniami niejako nakręcają konflikt, bowiem nie odnosząc się w żaden sposób do dokumentacji przedkładanej przez stronę lubującą się w dokumentach, rozstrzygają sprawę tak jakby dokumentacja nieruchomości odzwierciedlająca jej stan prawny była nieważna. A to z przyczyn, których do końca nie rozumiemy, często powoduje absurdalne oskarżanie się stron takiego pozornego konfliktu o korumpowanie urzędników, związki z mafią etc.
Tytułem ilustracji można podać kilka przykładów takiej sytuacji:
a) ul. Bociania (czyli najbardziej chyba wałkowany przez nas przypadek ), gdzie mamy do czynienia z:
- panem Sz., który na prawo i lewo od 25 lat macha swoimi dokumentami pokazującymi czarno na białym, że ul. Bociania istnieje i jest drogą publiczną
- panią T., która ewidentnie ma inną opinię o ul. Bocianiej skoro zastawiła płotem część pasa drogowego, jednak z czego to przekonanie wynika jest od 25 lat nieprzeniknioną zagadką
- lokalnymi instytucjami, które, pomimo iż nie mogą w żaden sposób wykazać wadliwości dokumentów pana Sz., przyznają rację pani T. powoli likwidując ul. Bocianią co w efekcie nakręca konflikt pomiędzy nimi
Należy w tym miejscu z całą mocą podkreślić, że konflikt pomiędzy panem Sz. i panią T. jest prosty do zaadresowania. Wystarczy w jednym postępowaniu ujawnić z czego wynika przekonanie pani T. ,oraz lokalnych instytucji, o nieistnieniu ul. Bocianiej (bo z czego wynika przekonanie pana Sz. o jej istnieniu wszystkim wiadomo) i sprawę jawnie wyjaśnić. Jednak zamiast tego niechęć, nie tylko lokalnych instytucji, ale też ich organów nadzoru, do jawnego wyjaśnienia sprawy skutkuje nakręcaniem tego konfliktu. Co nawiasem mówiąc pięknie zasłania tak oczywistą kwestię jak to w oparciu o co właściwie działają lokalne instytucje i ich organy nadzoru i czemu to coś nie pasuje do dokumentów
b) Willa Chimera (czyli najbardziej znany konflikt sąsiedzki w Milanówku) gdzie mieliśmy do czynienia z:
- panem D, którego prawa do nieruchomości były ujawnione w księdze wieczystej i bynajmniej nie krępował się pokazywaniem dokumentów z których te prawa wynikają
- panem B, który ewidentnie uważał, iż ma jakieś prawa do nieruchomości kolidujące z prawami pana D., aczkolwiek tajemnicą pozostaje z czego te prawa wynikają
- lokalnymi instytucjami, które pomimo iż nie mogły w żaden sposób wykazać wadliwości zapisów ksiąg wieczystych potwierdzających prawa pana D., działały tak jakby do nieruchomości istniały jakieś inne prawa, których beneficjantem był pan B. (vide choćby kwestia pozwolenia na postawienie płotu wydana bez wiedzy i pozwolenia pana D)
Podobnie jak w poprzednim wypadku konflikt był prosty do zaadresowania. Wystarczyłoby w jednym postępowaniu ujawnić z czego wynika przekonanie pana B. , oraz lokalnych instytucji, o prawie do dysponowania nieruchomością bez wiedzy pana D. (bo z czego wynikało przekonanie pana D. o swoich prawach wiadomo) i sprawę jawnie wyjaśnić.
Jednak zamiast tego niechęć lokalnych instytucji do jawnego wyjaśnienia sprawy skutkowała nakręcaniem tego konfliktu . Do jawnego wyjaśnienia sprawy nie doprowadziło nawet zrobienie z Willi Chimera ogólnokrajowej sensacji kryminalnej. Nawiasem mówiąc sensacyjne doniesienia w kronikach kryminalnych pięknie zasłoniły tak oczywistą kwestię jak to w oparciu o co lokalne instytucje właściwie działają i czemu to coś nie pasowało do dokumentów pana D.
c) sąsiedztwo "zmartwychwstałych" nieboszczyków (czyli nieruchomość przy której sposób działania nie tylko lokalnych instytucji został najlepiej udokumentowany czyli ta, której poświęciliśmy kilka ostatnich postów: https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid02hRhyYKTPkRH2tvzgq6RpHv2UBJWKYWY6oBKtSCr1RcnofiHZXPdkin1ZPTjeQuXel ; https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid02jnmQPuHehHeYoyVciugybSkSSwVeCFhMPqhYwSguWpqy5vh1efC64fGAamZidhdTl ), gdzie mamy do czynienia z:
- stroną X, której prawa są ujawnione w księgach wieczystych prowadzonych dla nieruchomości oraz stosiku spójnej z nimi dokumentacji i domaga się poszanowania tych praw
- stroną Y, która w sposób ewidentny uważa iż jej prawa do nieruchomości znacznie przekraczają te wynikające z wymienionych powyżej ksiąg wieczystych oraz dokumentacji, ale nie jest w stanie pokazać z czego to przekonanie wynika
- lokalnymi instytucjami, które , pomimo iż nie mogą w żaden sposób wykazać rozbieżności z terenem zapisów ksiąg wieczystych nieruchomości potwierdzających stan prawny i faktyczny znany stronie X, działają tak jakby do nieruchomości istniały jakieś inne prawa
Ta sprawa jest o tyle interesująca, że strona X spostrzegłszy już dość dawno, że nie tylko strona Y , ale też szereg lokalnych instytucji hmm... żyje w innej rzeczywistości prawnej niż ta wynikająca ze znanych jej dokumentów zainicjowała celowo szereg postępowań (w tym sądowych) m. in celem jawnego wyjaśnienia sprawy.
W ten sposób hmm... kilka bimbalionów spraw przeprowadzonych w ciągu ostatnich kilkunastu lat różnym trybie i przed różnymi instytucjami pozwoliło udokumentować iż:
- W przypadku kolizji dwóch porządków prawnych na nieruchomości unikanie jawnego wyjaśnienia sprawy nie jest bynajmniej lokalnym patentem, ale powszechnie obowiązującą w instytucjach IIIRP procedurą. Procedurą, która przez sam fakt swojego istnienia nakręca konflikty sąsiedzkie wtedy gdy jedna strona wierzy dokumentom, a druga hmm..... urzędowym ekspertom
- Pozorny konflikt sąsiedzki zasłania tak oczywistą kwestię jak to w oparciu o co instytucje lokalne i ponadlokalne właściwie działają oraz czemu to coś nie pasuje do dokumentów, zapisów rejestrów itp odzwierciedlających porządek prawny wynikający z zasady ciągłości Państwa Polskiego na linii IIRP-PKWN/PRL-IIIRP
Tak więc aby nie przedłużać dalej postu możemy tylko dodać, że w ten sposób naszą publicznie dostępną bazę objawów kolizji dwóch porządków prawnych na nieruchomości możemy wzbogacić o hasło "konflikt sąsiedzki/rodzinny"
A także dodać jeszcze jeden „kamyczek" do materiału dowodowego wskazującego, iż kolizji dwóch porządków prawnych na nieruchomości instytucje IIIRP nie mają zwyczaju wyjaśniać w sposób jawny.
obrazek
źródło: https://commons.wikimedia.org/.../File:Boxing_in_Uruguay...
licencja: Creative Commons Attribution 2.0 Generic license.