Kolejnymi wiele mówiącymi dokumentami są dokumenty w sprawie przejęcia działek drogowych 86/5 i 86/13 obr 05-17 przez Gminę Milanówek z art 73 Ustawy z dnia 13 października 1998 r. Przepisy wprowadzające ustawy reformujące administrację publiczną. więcej
Nasz zachwyt nad dokumentacja wystawiana w sprawie "Willi Wandów" nie ogranicza się do postanowienia Prokuratury Okręgowej w Warszawie sygn PO III Ds. 191.2017, którego co prawda nie czytaliśmy, ale które samym swoim istnieniem objaśnia przyczynę dziwacznych problemów milanowskich nieruchomości (https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid023D4YvY5yXJkrdDzqpfvyopXfzD2oWdNqvHx4s3PM1TeNJxcZr68aQ2992VBU14Zwl)
Kolejnymi wiele mówiącymi dokumentami są dokumenty w sprawie przejęcia działek drogowych 86/5 i 86/13 obr 05-17 przez Gminę Milanówek z art 73 Ustawy z dnia 13 października 1998 r. Przepisy wprowadzające ustawy reformujące administrację publiczną. więcej
0 Comments
Popełniliśmy ostatnio bardzo obszerny post opisujący różne "zjawiska paranormalne" dotyczące Willi Wandów czyli siedziby UMM przy ul. Kościuszki 45.
https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid02syPJoEDGSMx3g9fXCAG2Ct7xpuGYjpQayPZeeXPoQpSz227QhB53Ma9Cu6J5FgEal Jak widać poświęciliśmy sporo wysiłku na tą nieruchomość. I to bynajmniej nie dlatego, że mamy akurat na jej punkcie jakąś niezdrową fiksację, ale dlatego, że właśnie w sprawie tej nieruchomości wystawiono dokument, który w zasadzie mówi wszystko o problemach z milanowskimi nieruchomościami, co warto wiedzieć w tym temacie. Tym dokumentem jest postanowienie Prokuratury Okręgowej w Warszawie Wydział III ds. Przestępczości Gospodarczej kończące postępowanie sprawdzające w sprawie sygn. PO III Ds. 191.2017 . W postanowieniu tym Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie dopatrzyła się nieprawidłowości w reprywatyzacji "między innymi Willi Wandów" uzasadniających dalsze działania. Naszym zwyczajem napisaliśmy szereg skarg/zapytań do instytucji nadzoru nad Prokuraturą Okręgową w Warszawie w celu upewnienia się czy to postanowienie nie stanowi naruszenia prawa (https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid0h2YmTaUd6VqTygdMNPTDzAaDYpX6k4eXx9fi1gNHQkRpkf3mmoPvxb4rW5Fc7uLdl). I na chwilę obecną możemy powiedzieć, iż rzeczone postanowienie jest jak najbardziej spójne z tym co stanowi interpretację prawa obowiązującą w instytucjach IIIRP, ze szczególnym uwzględnieniem prokuratury. Możemy więc ów dokument potraktować jak najbardziej serio. I to mimo iż go nie widzieliśmy ;-) więcej Kolejnym przypadkiem milanowskich "zjawisk paranormalnych" jest Willa Wandów (czyli siedziba UMM na Kościuszki 45)
Mamy jednak wrażenie, że analiza sprawy w porządku prawnym z 13 września 1944 (dzień wejścia w życie dekretu o przeprowadzeniu reformy rolnej) sprawi, że te "zjawiska paranormalne" staną się całkowicie racjonalne . Zacznijmy jednak nietypowo, bo od ..... nazwy więcej Dla Willi Waleria odnotowaliśmy już tyle "zjawisk paranormalnych" ;-) że ich dokładne opisanie zapełniłoby jakąś opasłą książkę. Najbardziej zapamiętaliśmy chyba "fatamorganę". Znaczy obcięcie Willi Waleria jednego piętra przy okazji modernizacji ewidencji gruntów na podstawie... oględzin.
Tradycyjnie takie nagromadzenie "zjawisk paranormalnych" zainspirowało nas do zbadania czy nie chodzi o kolejny przejaw zmiany sposobu wykonania reformy rolnej (więcej o zmianie sposobu wykonania reformy rolnej: https://fikumikuwpowiaciku.weebly.com/fiku-miku-cz281347263-ii.html) Zacznijmy jednak systematyczne czyli od tła historycznego. więcej Podsumowując kilka ostatnich postów poświęconych ul.Bocianiej. "Znikająca" ul.Bociania to jedno z milanowskich "zjawisk paranormalnych" (znaczy nieruchomości dla których lokalne instytucje działają ewidentnie wbrew dokumentom, zapisom rejestrów itp definiującym ich stan prawny i nie chcą za nic wyjawić powodów takiego działania). To co w ul.Bocianiej jest extra to mieszkaniec, który przez ćwierć wieku prowadził z różnymi instytucjami korespondencję odnośnie powodów "znikania" kawałka ulicy stanowiącego dojazd do jego działki. Dzięki czemu o sprawie miało szansę wypowiedzieć się szereg organów nadzoru. W ten sposób udokumentowano, że organy nadzoru (które z pewnością należy uznać za ekspertów w tej kwestii) twierdzą, że "znikanie" ul. Bocianiej to nie jest lokalna nieprawidłowość (https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid02vi4EhbDBXiNf1oEUs5tTPDWCXPwFpe9fQv5fyz6XM4ozwq5mKFXLiVfaedCjDoSxl), ani nielokalna nieprawidłowość (https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid07gyL9zd8eMNY2U1GU6M2Uf5rFTwQeQWiDP4tPFWYXUB2A7FykC86h1UVpHdPJ8oAl). W ten sposób organy nadzoru poinformowały jednogłośnie, że w takim wypadku w grę wchodzą jedynie jakieś wysokopoziomowe uwarunkowania prawne, które w dość nieoczekiwany sposób odziaływują na działanie instytucji państwowych (https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid02dVYo9qJsHVg72vqMhhFtBB36hHNvF6DoixtSvgBx1zJUc5XDxXbmbejHFAopRjvAl). Zjawisko nazwaliśmy propagacją błędu, gdyż w pewnym sensie stanowi ono powtórzenie zjawiska dobrze znanego np. z systemów informatycznych, tyle że przeniesione na system hmm... humanoidalny Co więcej stanowisko organów nadzoru z którymi korespondował mieszkaniec pozwala nie tylko na ustalenie, ze chodzi o propagację błędu, ale też na dość precyzyjne namierzenie samego błędu (https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid02dVYo9qJsHVg72vqMhhFtBB36hHNvF6DoixtSvgBx1zJUc5XDxXbmbejHFAopRjvAl) Mamy do powyższego jeszcze kilka komentarzy. Pierwszy komentarz jest taki, że to samo ćwiczenie z propagacji błędu jakie wykonano na ul. Bocianiej można wykonać na dowolnego milanowskiego "zjawiska paranormalnego" dochodząc do analogicznych wyników. A jak widać choćby z poniższych postów "zjawisk paranormalnych" mamy w Milanówku dostatek https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid02BQzHsebBXXiXhDA3TEK2odrQxXz1q5H1JgmnBeB2FFnkYdZmFQBpP18Y1Rrph49Vl https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid0dTN9XmUSJv9zumbbsthu5TbY32xRqyfxg5NjRApTk9SuVZjn3rysEXDUed5CY6zUl https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid02atqct9mt8mn4NNWqJiDBcWaW4pAe2FhmSMTpresRfAYHahQ9BcjKavkfpigTiXfsl i inne Na marginesie, istnieją także materiały wskazujące, że prawidłowość udokumentowana na przykładzie ul Bocianiej dotyczy nie tylko dróg publicznych, ale także prywatnych nieruchomości. W tym także takich przy których jako „nieważne” traktowane są nie tylko dokumenty z okresu PKWN/PRL, czy dokumenty z III RP (wystawiane w oparciu o uznawany przez PKWN/PRL stan prawny), ale także te z okresu II RP. Najprawdopodobniej nawet możliwość wywiedzenia swoich praw do nieruchomości nawet od czasów wykopalisk archeologicznych nie chroni przed "zjawiskami paranormalnymi" Drugi komentarz określilibyśmy hmm... powszechne prawo instytucjonalnych "zjawisk paranormalnych" Postawimy bowiem tezę, że za każdym razem kiedy w działaniu lokalnych instytucji pojawiają się "zjawiska paranormalne", a organy nadzoru nie dopatrują się w w nich nieprawidłowości to wyjaśnieniem będzie błąd powstały w wyniku nie uwzględnieniu jakiegoś niuansu w wysokopoziomowym orzecznictwie, który następnie propaguje się na inne instytucje. Trzeci komentarz jest taki, że to iż do tej pory nikt nie wykrył powszechnego prawa instytucjonalnych "zjawisk paranormalnych" pokazuje na totalną dysfunkcję systemu prawnego IIIRP. Nawet jeśli bowiem wychwycenie niuansów powodujących błąd w przypadku ul. Bocianiej wymagało zapoznania się z pewną ilością materiałów historycznych to skoro my proste ludzie byli w stanie zrobić to w kilka miesięcy to co latami robili profesjonaliści? No i na tym kończymy oraz życzymy wszystkim wesołych świąt, smacznego karpia, dużo prezentów pod choinką i takie tam... obrazek: pocztówka świąteczna ze zbiorów Wiki Commons (https://commons.wikimedia.org/.../File:Santa_Claus_and...); domena publiczna Jak napisaliśmy w poprzednim poście (https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid07gyL9zd8eMNY2U1GU6M2Uf5rFTwQeQWiDP4tPFWYXUB2A7FykC86h1UVpHdPJ8oAl) stanowisko organów nadzoru w sprawie "znikania" ul. Bocianiej nie tylko pozwoliło na wykluczenie, że chodzi o lokalny wałek czy ponadlokalny wałek, ale wskazało, że muszą istnieć jakieś wiążące ustalenia w zakresie stanu prawnego /faktycznego terenu ul. Bocianiej dokonane przez organ, którego ustalenia są dla lokalnych instytucji wiążące (mimo iż nie zgadzają się z ich własną dokumentacją, zapisami rejestrów itp). O tych wiążących ustaleniach organy nadzoru powiedziały właściwie wszystko, z wyjątkiem podania nazwy organu, który ich dokonał. Tak więc wiemy, że ów tajemniczy organ: a) miał wiedzę o powszechnie znanej dokumentacji odzwierciedlającej stan prawny i faktyczny uznawany przez PKWN/PRL, w którym ulica Bociania istniała ( jak wskazaliśmy w poprzednim poście gdyby było inaczej organy nadzoru musiały zawiesić postępowanie do momentu wyjaśnienia sprawy - https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid07gyL9zd8eMNY2U1GU6M2Uf5rFTwQeQWiDP4tPFWYXUB2A7FykC86h1UVpHdPJ8oAl) b) miał wiedzę o jakichś okolicznościach wskazujących na legalne wygenerowanie innego stanu prawnego i faktycznego niż ten, który uznawał PKWN/PRL czyli stanu prawnego i faktycznego w którym ul Bociania nie istnieje (w przeciwnym wypadku nie mógłby na ten stan wskazać w swoich ustaleniach) c) miał procedury nakazujące mu uznać za właściwy stan prawny i faktyczny okoliczności z pkt b, a dokumenty z pkt a za nie mający znaczenia prawnego bałagan (w przeciwnym wypadku nie mógłby w sposób legalny dokonać ustaleń, w oparciu o które działają lokalne instytucje) W tym miejscu wypada nam więc wyrazić wdzięczność organom nadzoru za tak wyczerpujące informacje Przyznajemy, że w ich świetle działania tajemniczego organu dokonującego wiążących dla lokalnych instytucji ustaleń wyglądają na czysty absurd. Tyle, że ten absurd jak najbardziej występuje w przyrodzie (przykładowo patrz: orzeczenie NSA sygn. I OSK 1279/18 - https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid02H8srnKbB1EJ21JYkpSjzQUBcChUqjv3V47gQWo7V2qosQ92baQe1P9rUmVZmxSx1l). Tak więc dzięki życzliwości organów nadzoru zdołaliśmy zidentyfikować cały proces propagacji błędu (bo mamy serię prawidłowych procedur, które dają cokolwiek hmm..... nieoczekiwane rezultaty w postaci np. "znikania” drogi publicznej). Pozostaje sprawdzić czy zamiłowanie organów nadzoru do jawności pozwoli także na zidentyfikowania samego błędu, który się tak pięknie propaguje. No to po kolei co wiemy o tym błędzie. 1. działa wstecz bo czyni nieważnym stan prawny i faktyczny dla nieruchomości uznawany przez PKWN/PRL i całość wystawianej na podstawie tego stanu prawnego i faktycznego dokumentacji oraz prowadzonych na jego podstawie rejestrów (zarówno przez PKWN/PRL jak i III RP) 2. ma zdolność wygenerowania stanu prawnego i faktycznego nieruchomości alternatywnego do tego , który był uznawany przez PKWN/PRL 3. wskazuje na ten wygenerowany przez siebie stan faktyczny i prawny jako na ten właściwy i wiążący. 4. ma wpływ na stan prawny i faktyczny nieruchomości, które w przeszłości były gruntami rolnymi i/lub drobną własnością 5. ma wpływ na stan prawny i faktyczny nieruchomości, których charakterystyka wskazuje iż ciągłość ich stanu prawnego mogła być przerwana w okresie administracji niemieckiej z lat 1939-1945 (w przypadku gruntów ul. Bocianiej chodzi o drobną własność rolną, która mogła być przymusowo scalona (dołączona) do Liegenschaftu Grudów) więcej: (https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid02PrRvgUNNLbt1UhZzeJ3aEBw648i6yVQo6J5zaR4njdmwsv2bX3eScaNQ9GZYBRBJl) (https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid02W3x4sexSXhPsrZPBAaxu18u9QrffPUH8tJBBkjER9G81XxZk9JZ2c6ykqr7bfP7sl) 6. bez uwzględnienia niuansów historycznych musi spełniać zupełnie inną funkcję (inaczej byłby wykrywalny przez istniejący system prawny); więcej o niewykrywalności niuansów historycznych przez system prawny (https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid0rKVJrPpgw5PXUHYhmVBDvefr4L6HihUgvc6g7xBjEbvQwatSrhKYspsMPCXhiF96l) Nie trzeba długo szukać by wyszła z tego linia orzecznicza SN reprezentowana przez Uchwałę SN z dnia 17 lutego 2011 r., III CZP 121/10 Ad.1, 2, 3 Według literalnego odczytu tej linii orzeczniczej nieruchomości podlegające reformie rolnej przechodzą na własność Skarbu Państwa z dniem 13 września 1944 roku (w domniemaniu dosłownie na stanie prawnym z tego dnia). Kontrowersja pojawia się w momencie gdy stan prawny nieruchomości w tym dniu był ukształtowany przymusowymi czynnościami administracji niemieckiej z lat 1939-1944; Powoduje to, że nacjonalizacje wykonane przez PKWN/PRL nie dosłownie na stanie prawnym z 13 września 1944 roku, ale przy założeniu nielegalności przymusowych czynności administracji niemieckiej są wykonane na niewłaściwym stanie prawnym , a zatem są niewiążące. Ważny i wiążący jest natomiast stan prawny jaki zaistniałby gdyby nacjonalizacji dokonano dosłownie na stanie prawnym z 13 września 1944. Ad. 4, 5 Zmiana sposobu wykonania reformy rolnej wynikająca ze wzmiankowanego orzeczenia dotyka przede wszystkim nieruchomości przymusowo scalone, które przy założeniu wiążącego charakteru tego przymusowego scalenia podlegały reformie rolnej ; natomiast przy założeniu nieważności przymusowych scaleń nie podlegały tej reformie jako drobna własność . Ad 6. Ta linia orzecznicza w porządku prawnym PKWN/PRL oznaczała wyłączenie sądownictwa powszechnego z rozstrzygania w sprawie reformy rolnej (sądownictwo powszechne nie miało zastosowania dla spraw publiczno-prywatnych); Natomiast w III RP oznacza przejmowanie nieruchomości z samej mocy dekretu w dniu jego wejścia w życie, bez konieczności wykonywania dodatkowych czynności prawnych (m. in wystawiania decyzji nacjonalizacyjnych) Taki niuans historyczny Tak więc mamy błąd, który w zasadzie jest niewidoczny, jednak po trafieniu na odpowiednie warunki będzie się pięknie propagował. Te odpowiednie warunki to wszelkie postępowania dotyczące nacjonalizacji dla terenu o pewnej charakterystyce. To znaczy terenów na których znajduje się drobna własność , która w związku z przymusowymi scaleniami niemieckiej administracji z lat 1939-1945 była w dniu 13 września 1944 roku częścią większej całości podlegającej nacjonalizacji. Takich terenów PKWN/PRL nie nacjonalizował ponieważ uznawał przymusowe czynności niemieckiej administracji za nielegalne i niewiążące. Na zakończenie jeszcze kilka uwag: a) Być może sama linia orzecznicza omawiana powyżej nie byłaby źródłem tak spektakularnie propagującego się błędu, gdyby nie współistniała jeszcze z kilkoma innymi uwarunkowaniami prawnymi : - linią orzeczniczą reprezentowaną przez uchwałę Sądu Najwyższego z dnia 28 lutego 1989 r., III CZP 13/89. OSNCP 1990, nr 2, poz. 26 zdejmującą domniemanie wiarygodności z działu I-O (czyli efektywnie odpinająca prawa ujawnione w księgach wieczystych od terenu więcej https://fikumikuwpowiaciku.weebly.com/fiku-miku...) - uchyleniem dekretu dekretu o majątkach opuszczonych i poniemieckich (aktu prawnego regulującego „odkręcanie” przymusowych czynności z okresu administracji niemieckiej z lat 1939-1945) b) Omawiana powyżej linia orzecznicza jest jedyną znalezioną przez nas w orzecznictwie podstawą prawną dla działań instytucji państwowych w sprawach takich jak ul Bociania. Nagabywaliśmy różne instytucje IIIRP w sprawie możliwości istnienia innych podstaw prawnych, żadna z nich była w stanie podać alternatywy c) wyrazu "błąd" używany w znaczeniu angielskiego słowa "bug" w kontekście używanym przy systemach informatycznych (tj. jako splotu różnych nieprawidłowości/niedopatrzeń powodujących niepożądane działanie); w żadnym wypadku nie sugerujemy istnienia prawnych nieprawidłowości w działaniach SN. Tym bardziej, ze jak rozumiemy z uzasadnienia Uchwały SN z dnia 17 lutego 2011 r., III CZP 121/10 omawiana linia orzecznicza jest również powielana przez TK i NSA. Wskazujemy jedynie, że nie wzięcie pod uwagę kilku niuansów historycznych spowodowało (jak domniemamy) niepożądane działanie tego orzecznictwa na inne instytucje IIIRP. W jednym z poprzednich postów (https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid0rrcXWvHMgKFgYeS5wiH2RVpi3Ua97iCUUdyQztA6BrFxU7pkkUxHikcaFTzN8NiCl) wskazaliśmy, że stanowisko organów nadzoru wykluczyło nieprawidłowości w działaniu lokalnych instytucji potwierdzających o „zniknięciu” ul. Bocianiej.
Jeżeli dokładnie przeanalizujemy stanowisko organów nadzoru to potwierdziły też inne rzeczy. Po pierwsze potwierdziły, iż nie ma nieprawidłowości w przyjmowaniu przez lokalne instytucje , że stanem prawnym/faktycznym ul Bocianiej nie jest ten wynikający z latami wystawianej lokalnie dokumentacji oraz zapisów rejestrów . A takie stanowisko można było zając tylko wtedy jeżeli lokalne instytucje za stan prawny/faktyczny przyjęły to co wynika z wiążących je ustaleń jakiejś nadrzędnej instytucji (sądu, organu wyższego szczebla etc). Po drugie organy nadzoru miały wiedzę, że w tych ustaleniach nadrzędnej instytucji uwzględniono lokalnie wystawianą dokumentację i zapisy rejestrów. Gdyby nie miały wiedzy, ze ta lokalna dokumentacja oraz zapisy rejestrów były uwzględnione w rzeczonych ustaleniach, to nie tylko nie byłyby w pozycji by potwierdzić o prawidłowości działań lokalnych instytucji, ale musiałyby także zawiesić postępowanie do momentu dokonania uzgodnień z tą dokumentacją i zapisami rejestrów (np. w związku z art 97, par 1, ust 4 KPA). Po takim działaniu nie ma jednak śladu w korespondencji prowadzonej przez mieszkańca. Organy nadzoru poświadczyły więc nie tylko o prawidłowości działań lokalnych instytucji, ale także: a) o istnieniu wiążących ustaleń w zakresie stanu prawnego /faktycznego obejmujących teren ul Bocianiej dokonanych przez organ, którego ustalenia są dla lokalnych instytucji wiążące b) o tym, że te wiążące ustalenia obejmowały też dokumentację, którą posługiwał się mieszkaniec oraz zapisy rejestrów. c) o prawidłowości nie dzielenia się ze wzburzonym mieszkańcem wzmiankowanymi ustaleniami (brakiem jego interesu prawnego w sprawie) Gdyby chodziło o jeden lub dwa organy nadzoru, to jeszcze można by było podejrzewać różne brzydkie rzeczy. Na przykład to, że jakiś hmm... beneficjent ustaleń skorumpował je lub zastraszył. Ale bądźmy poważni, jeżeli beneficjent ustaleń miałby taką moc, by skorumpować czy zastraszyć PINB, MWINB, GUNB, Prokuraturę Okręgową w Warszawie, Wojewodę Mazowieckiego, Ministerstwo Rozwoju oraz WSA w Warszawie, pewien szanowany NGO, kilku posłów i popularne prawicowe media to tym bardziej miałby zdolności do przekonania lokalnych instytucji do pozamiatania po cichu sprawy by przestała się wylewać na zewnątrz i robić mu kłopoty. Tym bardziej, że miał na to ćwierć wieku i jak wskazaliśmy w poście (https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid0rrcXWvHMgKFgYeS5wiH2RVpi3Ua97iCUUdyQztA6BrFxU7pkkUxHikcaFTzN8NiCl) można to było zrobić na szereg tanich sposobów. Jaki stąd wniosek? Ano taki, ze przy pewnej skali eskalowania milanowskich „zjawisk paranormalnych” (w tym wypadku chodzi o „znikającą” ul Bocianią) można bez problemu udowodnić, że w jednogłośnej ocenie organów nadzoru (do poziomu ministerstwa włącznie) a) zgodne z prawem są działania lokalnych instytucji przyjmujących za stan prawny/faktyczny nieruchomości (w tym wypadku ul Bocianiej ) okoliczności sprzeczne z lokalnie wystawianą przez kilkadziesiąt lat dokumentacją i zapisami rejestrów b) działania lokalnych instytucji muszą opierać się na ustaleniach odnośnie stanu prawnego/ faktycznego m. in. terenu obejmującego nieruchomość będąca przedmiotem sprawy, dokonanych przez organ, którego ustalenia są wiążące dla lokalnych instytucji, ich organów nadzoru, prokuratury itp c) prawidłowość rzeczonych ustaleń nie budzi wątpliwości. Tak więc, dzięki kooperacji różnych organów (a w szczególności wielorakich organów nadzoru) udało się ustalić, że w procesie „znikania” ulicy Bocianiej, co najmniej w dwóch etapach (tj. działaniach lokalnych instytucji oraz instytucji robiących ustalenia w oparciu o które działały lokalne instytucje) nie doszło do żadnych nieprawidłowości. Jednak bezspornym faktem jest , że ul. Bociania „zniknęła”. Gdzie więc pojawił się błąd, którego propagacja doprowadziła do taki spektakularnego rezultatu jak „zniknięcie” dobrze udokumentowanej drogi publicznej? Hmm... PS. Gdyby w czyjejś opinii powyższe wnioski były nieuprawnione z powodu zbyt małej ilości organów nadzoru, które wypowiedziały się w sprawie ul. Bocianiej, to odsyłamy na zainteresowanych do sprawy "zmartwychwstałych nieboszczyków" (https://fikumikuwpowiaciku.weebly.com/ii2...). Następcy prawni spadkobierców rzeczonych "zmartwychwstałych nieboszczyków" to wyjątkowo wredni pieniacze , którzy zadbali aby każdy organ nadzoru (łącznie z kancelariami 4 kolejnych Premierów, kilku podległymi im ministerstwami, Sądem Najwyższym, NSA, WSA w Warszawie, Prokuraturą Okręgową i Regionalną w Warszawie, kilkoma prokuraturami rejonowymi, kilkoma sądami rejonowymi, Sądem Okręgowym i Apelacyjnym w Warszawie, PINB, WINB, GUNB, GUGiK, MWINGiK, Wojewodą Mazowieckim etc) mógł się wielokrotnie wypowiedzieć odnośnie tego czy "zmartwychwstanie nieboszczyków" i jego konsekwencje uznaje za lokalny wałek, ponadlokalny wałek czy też mamy do czynienia z ... propagacją błędu. Jakiś czas temu przypomnieliśmy sprawę dotyczącą zwrotu nieruchomości w procesie reprywatyzacji podmiotowi, którego prawa wywodziły się z potwierdzonego sądownie przestępstwa (https://www.facebook.com/milanleakspl/posts/pfbid02AmRU4pd9LeLFmrQGhykjDE2CehMYZD874yg32zKUnY6z9tFJ5XkjgqDAd3Rn99Vl). Na zdrowy rozum przeciętnego obywatela oraz pewnej komisji sejmowej takie działanie kwalifikowało się jako ewidentna nieprawidłowość. Jednak okazało się, że system prawny nie wykrywa w opisanych okolicznościach nieprawidłowości.
Napisaliśmy wtedy, że sam fakt nie wykrycia naruszenia prawa w ewidentnie patologicznej sytuacji wskazuje, że mamy do czynienia z klasyczną propagacją błędu w systemach rozproszonych, która najwyraźniej jest niewidoczna dla prawników. Jeżeli się wczyta w orzeczenie WSA w Warszawie wydane w opisywanej sprawie, to niewidoczność dla prawników propagacji błędów wydaje się jak najbardziej zrozumiała. Prawnicy nie patrzą bowiem na sprawę kompleksowo, ale tylko na jej aktualnie roztrząsany fragment czyli pojedynczy etap propagacji błędu [w przypadku WSA w Warszawie na to czy Prezydent Miasta St. Warszawy naruszył prawo dokonując zwrotu nieruchomości]. Nie sposób nie zauważyć, iż przy takim sposobie działania, z samej definicji, nie da się dopatrzeć naruszenia prawa na żadnym etapie propagacji błędu. Sama bowiem istota propagacji błędu zakłada, że błąd jest propagowany z wykorzystaniem prawidłowo działających procedur. A problemem jest to, że nie jest usuwany i po przepuszczeniu przez prawidłowo działające procedury na hmm... efektorze daje cokolwiek nieoczekiwane rezultaty. Przy opisanym sposobie działania błąd mógłby zostać wykryty co najwyżej wtedy, gdyby prawnicy zabrali się za badanie całości procesu pod kątem znalezienia miejsca w którym doszło do wprowadzenia błędu do systemu. W omawianym przez nas przykładzie musieliby np zbadać czy naruszeniem prawa było zaniechanie zmian zapisów ksiąg wieczystych po sądowym stwierdzeniu iż zbywca posługiwał się sfałszowanym pełnomocnictwem (przestępstwo potwierdzone drogą sądową). Problem jednak w tym, że do takiego badania najprawdopodobniej nigdy nie dojdzie, bo od tego czasu minęło już prawie 80 lat i ustalenie wszystkich okoliczności wydaje się bardzo trudne, a potencjalni sprawcy dawno zeszli z tego świata. Nie mówiąc już o tym, czy aby na pewno współcześni prawnicy mają wiedzę, by badać coś co się zdarzyło w odmiennych warunkach prawno-ustrojowych i w odmiennej sytuacji społeczno-politycznej? Zadanie takie wydaje się być raczej zajęciem dla historyka. Jaki z powyższego wniosek? W zasadzie jest kilka wniosków. Po pierwsze propagacja błędu w systemie prawnym ma tendencje do powstawania gdy miejsce wprowadzenia błędu jest poza zasięgiem ekspertyzy i/lub uprawnień prawników. Proces reprywatyzacji oparty na dokumentach, w którym ocena wiarygodności i znaczenia tych dokumentów wymaga wiedzy historycznej jest tego dobrym przykładem. Po drugie nie ma sensu ganianie za jakimiś hmm... reprywatyzacyjnymi bieda-mafijkami, które po prostu wykorzystują efekt propagacji błędu. Jedynym efektem takiej działalności jest bowiem natkniecie się na tabuny "najtrudniejszych przeciwników", których nie jest w stanie złamać i skłonić do składania zeznań nawet perspektywa wieloletniego więzienia (trudno skłonić do zeznań kogoś kto w zasadzie nic nie wie). Po trzecie ktoś posiadający dogłębną wiedzę historyczną powinien wreszcie zabrać się za badanie całego dorobku przynajmniej warszawskiej reprywatyzacji. I to bynajmniej nie dlatego by "wynagrodzić krzywdy" czy coś takiego, ale z powodu tego co jest oczywistą konkluzją gdy się zestawi poniższe fakty. a) w okresie administracji niemieckiej 1939-1944 doszło do znacznej przymusowej zmiany struktury własnościowej warszawskich nieruchomości , chociażby ze względu na praktykowane w tym okresie czystki etniczne. b) dekret Bieruta (dekret o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m. st. Warszawy) wszedł w życie w dniu 21.11.1945 c) dekret regulujący odkręcanie przymusowych transferów własności (dekret o majątkach opuszczonych i poniemieckich) wszedł w życie w dniu 19.04.1946 Do tej pory nie słyszeliśmy by ktokolwiek poruszał kwestię czy reprywatyzacja w Warszawie odbywa się na stanie prawnym z 1 września 1939 roku (z uwzględnieniem dobrowolnych transferów praw własności w latach 1939-1945), czy na stanie prawnym z dnia wejścia w życie dekretu Bieruta (czyli na stanie prawnym, który z racji chociażby dnia wejścia w życie musiał odzwierciedlać także przymusowe transfery z okresu administracji niemieckiej z lat 1939-1944). Nie robiła tego nawet zajmująca się tym tematem komisja sejmowa. A jest to kwestia kluczowa, bowiem w pierwszym przypadku następuje wyrównanie różnych krzywd dziejowych, natomiast w drugim następuje odtworzenie ciągłości prawnej z Generalną Gubernią (od której PKWN/PRL się odżegnywał chociażby wzmiankowanym poniżej dekretem o majątkach opuszczonych i poniemieckich, który nawiasem mówiąc został uchylony 01.08.1985). A z całym szacunkiem, ale znacznie większą hmm... atrakcją reprywatyzacji niż to czy jakiś pan X zwędził jedną czy dwie kamienice jest to czy nie zaczęła ona przypadkiem w niekontrolowany sposób ingerować w porządek międzynarodowy. obrazek wyłącznie dla przyciągnięcia uwagi. Bernardo Bellotto (Canaletto); widok z Warszawy; domena publiczna; https://commons.wikimedia.org/.../File:Bernardo_Bellotto... Jako aneks do poprzedniego postu odnośnie ul. Bocianiej chcielibyśmy dodać jeszcze kilka faktów pozwalających w zasadzie na wykluczenie, że w całej sprawie chodzi o jakąś lokalną nieprawidłowość. wiecej
O tym o co chodzi w sprawie ul. Bocianiej napisaliśmy już pewnie kilka tomów. Z naszą ostatnią twórczością można zapoznać się np. https://fikumikuwpowiaciku.weebly.com/podstrona-trzecia.html
Mamy jednak kilka nowych faktów które sprawiają, że szereg, zdawałoby się mało ważnych, okoliczności jawi się w nowym świetle. Na początek jednak tło historyczne. wiecej |